wtorek, 12 listopada 2013

Manhattan soft matt lip care

Czyli szminka w kremie.

Od producenta:  Innowacyjna pomadka w kremie w intensywnych kolorach. Dla trwałego, matowego wykończenia makijażu ust. Gwarantuje fantastycznie delikatne odczucie na ustach.

Moja jest w kolorze 95M 



I spisuje się tak jak obiecuje producent. Jej matowe wykończenie jest świetne, ponadto przez długi okres czasu utrzymuje się na ustach co jest jej wielkim plusem.  
Jest to chyba najtrwalsze "mazidło" do ust jakie było dane mi mieć.
Jej zapach jest równie przyjemny, może to dziwne ale zwracam na takie szczegóły wielką uwagę... jest porównywalny do budyniu. : ) 

Po nałożeniu czuć lekką formułę na ustach, ale po kilku chwilach wszystko mija i mam wrażenie, że nic na nich nie mam. Ta jednak pozostaje na nich w nienaruszonym wręcz stanie. 

Niestety jak każda rzecz w mojej kosmetyczce zawiera jedną wadę - wysusza usta. 
Aczkolwiek wydaje mi się, że balsam przed nałożeniem kosmetyku powinien poradzić sobie z owym wysuszeniem. 

A może wy testowałyście tą pomadkę? I jak wrażenia? : ) 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Matowy lakier.

Matowy lakier? a co jeśli takiego nie posiadamy, a bardzo chciałybyśmy mieć go na paznokciach? Możemy zmatowić zwykły lakier między innymi rzeczami które znajdziemy w kuchni. : ) 

Jednym ze sposobów na matowe paznokcie jest para wodna. Wystarczy świeżo pomalowany paznokieć obracać nad kubkiem herbaty/kawy . W ten sposób otrzymamy efekt matu. Przy następnym malowaniu zamierzam wypróbować ten sposób. : ) 

Następnym jest mąka. Pomalowane na ulubiony kolor jeszcze mokre paznokcie "obtaczamy" w mące lekko dociskając, a później strzepując nadmiar. To samo robimy używając soli - efekt po kilku dniach nie jest zbyt ładny. Można również użyć pudru transparentnego lub sody.

Można również nasączyć płatek kosmetyczny w zmywaczu i delikatnie docisnąć do pomalowanego paznokcia. Bądź spryskać lakierem do włosów. : ) 

Przetestowałyście któryś z tych sposobów? : ) 


Mój nowy nabytek, którego kolor mnie urzekł : 


czwartek, 15 sierpnia 2013

Playboy.

Dosyć długo mnie tu nie było, ale wracam ze wzmożoną motywacją do działania. Ostatnimi czasy dopadł mnie okropny leń.

Dzisiaj opowiem wam o mojej ulubionej mgiełce do ciała Playboy, Play It Sexy. 



Pozostawia ona na skórze lekki, dziewczęcy zapach. Nie utrzymuje się jednak zbyt długo co jest jej jedynym minusem. Chociaż zdarza się, że po użyciu jej rano wieczorem można ją jeszcze minimalnie wyczuć na ubraniu. Według mnie sprawuje się się dużo lepiej od mgiełek z AVONu, które kiedyś posiadały wszystkie dziewczyny. Do tego nie drażni tak jak tamte. Posiada również dość przystępną cenę, a zapach jest idealny na cieplejsze dni. Zastanawiam się na zakupem wody toaletowej z tej samej serii.  



poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Buble kosmetyczne


Jak wiadomo nie wszystkie kosmetyki są takie jak obiecuje producent. I ja posiadam takich kilka, niestety.

Pierwszą rzeczą jest tusz do rzęs firmy Pierre Rene.
Kupiłam tusz przekonana szczoteczką,która jest zgrabna i wszędzie dociera.
Nie wiem czy tylko mój egzemplarz „leje” się po bokach, czy wszystkie osoby go posiadające mają ten sam problem. Myślałam, że jak trochę podeschnie będzie w sam raz, niestety dalej mam z nim ten problem. Dodatkowo, nie udało mi się ani razu pomalować nim nie brudząc powieki ze względu na jego konsystencje.





Przekonana „reklamami” na które zbyt łatwo się nabieram stałam się posiadaczką żelu-szamponu Radox – olejek cytrynowy mięta. „Żel” pachnie jak płyn do mycia naczyń i posiada również taką konsystencję. Zapach na szczęście nie utrzymuje się długo na skórze, ale też nie daje super „orzeźwienia”o którym mówi producent.
Piana nie robi się z niego żadna, więc trzeba się bardzo natrudzić żeby cokolwiek nim umyć.


Odżywcza mgiełka do włosów każdego rodzaju – AVON naturals , kwiat wiśni.
Zalega na mojej półce od dłuższego czasu. Zapach według mnie jest zbyt mocny wręcz podchodzi pod spirytus, a jej odżywianie kończy się na przesuszeniu włosów.




niedziela, 4 sierpnia 2013

Niechciani goście.

Od wczesnej podstawówki borykam się z ogromnym problemem jakim niesie ze sobą cera tłusta i mieszana. Na swojej buzi od tego czasu miałam wszystkie produkty dostępne w drogeriach jak i te z apteki po wcześniejszej wizycie u dermatologa. Nic nie dawało sobie rady z ogromnym wysypem, który praktycznie nie schodził z mojej twarzy. Problem był coraz większy tym bardziej gdy doszły do tego inne kosmetyki takie jak podkład czy chociażby sam puder. Ostatnimi czasy staram się używać fluidów antybakteryjnych, ale o nich innym razem.

Dzisiaj chciałam wam przedstawić moich ulubieńców w walce z niechcianymi pryszczami. Wszystkie produkty Garniera, Nivea czy też Barw Siarki nie dawały efektów na długo, aż do moich rąk nie trafiły dwa cudeńka z Soraya.
Żel przeciw antybakteryjny do mycia twarzy – Care & Control 

Peeling morelowy – beauty therapy


Sporadycznie do mojego zestawu dołącza maseczka również firmy Soraya, Care & Control – oczyszczająca



Chyba nigdy moja skóra nie miała się lepiej, w końcu można pojawić się gdziekolwiek bez makijażu, co wcześniej nie było zbyt możliwe.
Używam tego zestawu od lutego bieżącego roku i naprawdę działa cuda.
Wiadomo nie zawsze jest idealnie, my kobiety mam dni w których na twarzy każdej z nas pojawiają się niechciani goście.



sobota, 3 sierpnia 2013

Żel czy krem?

Jako, że moja cera w tak upalne dni jest po prostu nie do zniesienia. Strasznie się wysusza w niektórych miejscach co prowadzi do niesamowitego bólu lub swędzenia.

W moje ręce wpadł dzisiaj żel-krem do mycia twarzy NIVEA. Jest on stworzony specjalnie z myślą o skórze suchej i wrażliwej. Moja skóra jest mieszana, ale może go polubię. 
Ma on za zadanie oczyszczać oraz wygładzać skórę.



Jeśli chodzi o oczyszczenie to niestety szału nie ma, nie radzi sobie z małą ilością sypkiego pudru, a co dopiero by było przy czymś cięższym.
Za to przekonuje mnie swoim zapachem, który bardzo miło mi się kojarzy.
Żel-krem owego żelu nie przypomina, jest bardziej jak krem lekko rozrobiony z wodą. Do tego można znaleźć z nim niewielkie różowe płatki, które właściwie nie robią nic. Bynajmniej tak mi się wydaję.


Jak na razie to jest całkiem nieźle, skóra jest nawilżona i gładka. Nie spodziewałam się tego. 
Zobaczymy jak będzie sprawował się przy dłuższym stosowaniu.
Co o nim myślicie?



piątek, 2 sierpnia 2013

L'Oreal, Elseve Arginine Resist X3

Zachęcona opiniami głównie przez walory zapachowe, koniecznie chciałam stać się posiadaczką mlecznej maseczki do włosów. Po wielu tygodniach poszukiwań niestety nie udało mi się jej dostać, ale o nie, nie. Nie poddaje się i dalej jej szukam.

W zamian skusiłam się na reklamowaną obecnie maskę do włosów L'oreal Elseve ARGININ RESIST X3. Jest to maska wzmacniająca dla włosów słabych i wypadających. Udało mi się zdobyć ją na promocji za nie całe 20 zł.


Stosuję ją już dobry miesiąc po każdym myciu (mycie odbywa się co drugi dzień).
Producent radzi trzymać ją 2-3 minty, ja trzymam ją w zależności ile mam tego dnia czasu maksymalnie 20 minut.



Być może moje włosy stały się mocniejsze, ale wypadać niestety nie przestały... Dalej wyciągam je dosłownie garściami. Co prawda końcówki są odrobinę mniej rozdwojone.
Ma kilka plusów takich jak zapach dosyć długo utrzymujący się na włosach, łatwość spłukania czy też jej wydajność. Mimo, że używam jej co każde mycie i w dodatku nie jestem osobą, która żałuje sobie odżywek czy maseczek to nie ubyło mi jej dużo.
Myślę, że za te pieniądze i tak sprawuje się całkiem nieźle, aczkolwiek spodziewałam się nieco lepszego efektu.

Któraś z was ją miała? Jakie jest wasze zdanie na jej temat? : ) 


3... 2... 1... START !

       Witajcie drogie dziewczyny,
na wstępie zaznaczę, że blog ten kierowany jest przede wszystkim do was.
Jestem dosyć nieśmiałą 17-latką i nie zdobyłam się na odwagę zacząć kręcić filmy na znany wszystkim bardzo dobrze serwis internetowy YouTube, gdzie większość ludzi zaczyna swoją karierę. Jako, że koniecznie chciałam zacząć coś robić i to nie tylko dla swojej osoby stwierdziłam, że to jest dzień w którym zacznę pisać bloga i dzielić się swoimi opiniami z innymi ludźmi. 
Liczę, że i wy będzie się nimi ze mną dzielić swoimi poglądami na dany temat.  




Pozdrawiam, Sylwia.